Msza Św. 12 marca 2006



ks. Krzysztof Pawlina

 
Zdumienie człowiekiem

 

Boże, jaki Ty jesteś piękny - tych słów nie zanotowali Ewangeliści. Ale czy nie tak właśnie myśleli sobie Apostołowie, świadkowie przemienienia Pańskiego ? Jezu jak dobrze nam tu być! W tym radosnym zdumieniu św. Piotr chciał zatrzymać chwilę, w której Jezus odsłonił blask swojego serca. Pismo Święte pełne jest owego zdumienia Bogiem i Jego pięknem, Jego dobrocią
i Jego Miłosierdziem.

Możemy jednak powiedzieć, że ten zachwyt nad Bogiem ze strony człowieka jest tylko odpowiedzią na to niezwykłe zdumienie jakie Bóg okazał patrząc na swoje stworzenie. Kiedy stworzył człowieka zdumiał się Bóg pięknem swoich stworzeń. Bo piękny jest człowiek, który wyszedł z pod ręki Boskiego Rzeźbiarza. Bo przecież na obraz Boży go stworzył. Piękny jest też człowiek, który żyje w blasku Bożej obecności. Pyta psalmista: Czym jest człowiek, że o nim pamiętasz? I czym - syn człowieczy - że się nim zajmujesz ? Uczyniłeś go niewiele mniejszym od Aniołów. Uwieńczyłeś go czcią
i chwałą...(PS 8).

A jednak nie tylko o takim radosnym zdumieniu człowiekiem mówi Pismo Święte. Ta sama Księga Rodzaju ukazuje Pana Boga niejako zdumionego tym, co człowiek uczynił z samym sobą. Zdumienie rozczarowania. Smutek Stworzyciela patrzącego na ruinę swego dzieła. I żałował Bóg, że stworzył człowieka. Człowiek najpiękniejsze ze stworzeń. I człowiek, który nie do zniesienia, nie do uniesienia.

"…Ja sam nie mogę już nosić ciężaru was wszystkich. (…) Jak zdołam sam udźwignąć wasz ciężar, wasze brzemię… ". Mówił kiedyś Mojżesz.
(Pwt 1, 9-12)

A nowy Mojżesz powiada: "Przyjdźcie do mnie wszyscy …". (Mt 11,28)

Ciężki jest człowiek - jak krzyż. Ciężki dla innych, ciężki dla siebie.

Nieopanowany - każdy ból, niewygoda, staje się znakiem końca świata.

Niestały - jutro odwoła wszystko, co przyrzekł dzisiaj.

Obojętny - jedynym bogiem, przed którym codziennie klęka jest on sam.

Jego stylem życia jest dyskoteka.

Żyć szybko, głośno i bez zobowiązań.

Nieznośna lekkość bytu. Tylko, dlaczego tak ciężko ?

Psychologowie nie wyrabiają się z pacjentami.

Apteki oferują coraz to nowe tabletki na ból głowy i na ból sumienia.

A telewizja nie musi szukać chętnych do spowiedzi z życia przed kamerą.

Tak ciężko, że już mamy siebie dosyć, chcemy to komuś wyrzucić.

Oto kim jest człowiek !

Człowiek najpiękniejsze ze stworzeń. Co się z nami dzieje ?

Kłamstwo, obelgi, przekleństwa. Słowo, które miało łączyć ludzi stało się orężem w wojnie wszystkich przeciwko wszystkim. Ile wyroków wydają codziennie media? Jak łatwo powtarzamy zasłyszane kłamstwa? Z jaką łatwością przyklejamy bliźnim innym etykiety, które będą ich raniły przez resztę życia? Co się stało z naszym językiem ? Dziś na ulicy trudno usłyszeć zdanie bez przekleństwa. Słowo, które miało łączyć - rani. Sztuka, która miała budzić zachwyt - szokuje, przeraża i jest coraz bardziej sztuczna. Kultura coraz mniej kulturalna. A człowiek coraz dalej od człowieka. Co się z nami dzieje? Albo inaczej, co z nami robią ?

Spór o człowieka - toczy się spór o człowieka. Spór teoretyczny, ale też przenoszący się na postawy życiowe. Spór o koncepcję człowieka.

Koncepcja pierwsza skoncentrowana na słowie "ja". Ksiądz Jana Twardowski obrazowo porównał kiedyś człowieka żyjącego wedle tej koncepcji do straganu z jajami. Ja, ja, ja jaja odmieniane na wszystkie sposoby. Wokół mnie się wszystko kręci. To ja mam się zrealizować. To ja mam być usatysfakcjonowany, ja mam się spełnić. Jak Wielu ludzi żyje w ten sposób? Jak często my sami zachowujemy się podobnie.

Jest jednak i druga koncepcja człowieka - niemodna w dzisiejszym świecie. A tu kluczem jest słowo - "ty". W tej koncepcji człowiek postrzegany jest jako ktoś, kto jest zdolny do daru z siebie i jako ktoś, kto inaczej nie osiągnie szczęścia jeśli nie będzie mógł złożyć z siebie bezinteresownego daru. Żyć dla innych, aby być sobą. Oto klucz do szczęścia.

Bezinteresowny dar z siebie. I wielu z nas to czuje i woła o pomoc.

"Bob Dylan w bolońskim koncercie we wrześniu 1997 roku w obecności Jana Pawła II zaśpiewał balladę, w której powtarzają się nieustannie słowa: Przez ile dróg musi przejść każdy z nas, by mógł człowiekiem się stać?"

Jan Paweł II do trzystu tysięcy młodych ludzi powiedział - "Wystarczy przejść tylko jedną drogę, by w pełni człowiekiem się stać - drogę Chrystusa".

 Ale jak wejść na tę drogę? Upojeni egoizmem, skierowani na siebie trudno nam samemu drogę do szczęścia odnaleźć.

Opowiada jeden z młodych ludzi: "Wracam do domu z dyskoteki, podpity około północy. Wszyscy śpią, tylko w kuchni małe światło się pali. Patrzę,
a mama klęczy z różańcem w ręku. "Co się stało? - zapytałem - nie śpisz..." . "Modliłam się, aby ci się nic nie stało, żebyś szczęśliwie wrócił do domu"... Wie ksiądz, co - ta miłość nie pozwoliła mi pić więcej."

Dobro doznaje przebudzenia w spotkaniu z dobrem. Każdy człowiek potrzebuje spotkać kogoś, kto pomoże mu odsłonić lepszą cząstkę siebie. Tylu ludzi dookoła a nie ma człowieka. Na świecie jest nas sześć miliardów, a coraz więcej ludzi skarży się na samotność. Samotność na ulicy, samotność we własnej rodzinie. Samotni pośród ludzi.

Jak się to dzieje?

Zamiast rozmawiać z dziećmi, wynajmujemy im opiekunki. Zamiast porozmawiać z mężem, rozmawiamy z telewizorem. Zamiast zainteresować się chorą sąsiadką, wygłuszamy drzwi. A wizytę u starej matki "wymieniamy" na wypad w Alpy na narty.

Nie tylko nie poświęcamy sobie dosyć czasu, ale jeszcze okradamy się
z niego nawzajem. A czas ukradziony, to często samotność, która bardzo boli.

Każda relacja kosztuje. Przyjaźń kosztuje najwięcej. Tyle trzeba czasu
i wysiłku, żeby ją podtrzymać. Dlatego szukamy drogi na skróty.

SMS-y ze zdawkowym pozdrowieniem. Ten sam e-mail wysyłany do dwudziestu znajomych. To nie wyleczy nikogo z samotności. To tylko środek uśmierzający ból.

         " Niech się ksiądz modli za Jarka - prosiła mnie jego mama. Już siedem lat nie był u spowiedzi. Ma iść na operację. Może się da namówić - księdzu." Nie dał się namówić. Sam czułem duchowy dyskomfort; modliłem się, rodzice go prosili - nic nie pomogło. Pewnego wieczoru telefon. "Proszę księdza jutro operacja, niech ksiądz pamięta." "O spowiedzi?" Zapytałem. "Żeby nie umarł bez spowiedzi. Wie ksiądz - on o tym nie wie, ale zaszyłam w piżamie medalik Matki Bożej. Może go ta Przenajświętsza Matka ochroni, żeby nie umarł bez pojednania z Bogiem".

Tak nie powie egoista. Tak nie zrobi człowiek szukający tylko siebie. Na taki dar bezinteresowny stać tylko tych, którzy rozumieją słowa Biblii. "Nikt
z nas nie żyje dla siebie i nikt nie umiera dla siebie". Twarze takich ludzi są piękne. Bo w służbie drugiemu człowiek staje się sobą - bezinteresownym darem. Pomagając jednym, zdumiewamy innych. I Boga zdumiewamy. Człowiek będący bezinteresownym darem przypomina coś z rzeczywistości Nieba, która zachwyca nas skromnych ludzi przykutych do widnokręgów ziemskich. Zachwyca, olśniewa, oczarowuje nawet człowieka, który to co otrzymał od Boga daje drugiemu. I z takim człowiekiem chce się żyć. I z takim człowiekiem dobrze nam być. I taki człowiek przemienia świat. Oto Przemienienie Pańskie.

Dni, w których kochamy jest tak mało. Stąd dzień, w którym uczynimy coś dla drugiego jest taki piękny. Leczmy się z egoizmu. To nie prawda, że nie mamy nic do dania. I wy chorzy obezwładnieni wiekiem lub chorobą możecie być szczęśliwi. Tylko podzielcie się chorobą, dajcie komuś te nieprzespane noce i policzcie łzy, aby je komuś ofiarować. Wasze życie jest też komuś potrzebne.

Jezus uczynił najwięcej, kiedy nie mógł już nic uczynić - na krzyżu. My też jesteśmy czasami ukrzyżowani. Nic nie możemy robić. Możliwe jest tylko to jedno, ofiarować siebie.

I to wystarczy by zdumiał się Bóg swoim stworzeniem i uradował się człowiek człowiekiem.