Msza Św. 16 stycznia 2005



Msza św. dla Polskiej Oświaty  - 16. 01. 2005 r.

2 ndz. zw.:  Iz. 49,3.5-6; 1 Kor 1,1 -3; J 1, 29-34

                                    Radość wskaźnikiem wychowania.

         Jan Chrzciciel przez całe swoje życie przygotowywał siebie i  innych na przyjście Mesjasza Bożego i czasy zbawienia. Kiedy więc Jezus przyszedł do niego, znalazł w nim otwarte serce. Skoro Jan był w stanie rozpoznać Jezusa, to i my będziemy w stanie Go "zo-baczyć", o ile będziemy otwarci na Ducha Świętego. Dzisiaj mamy okazję, by ujrzeć świę-tość, miłość i łaskę Jezusa: w czytaniach mszalnych, w bliźnich, którzy wraz z nami, w tej Bazylice i przy odbiornikach w kraju i zagranicą, uczestniczą w sprawowaniu Jego Ofiary. Spotykamy się z Bogiem, który nigdy nas nie opuści; z Bogiem, którego serce jest pełne łaski i mocy, zdolne zaspokoić każdą naszą potrzebę. Jan Chrzciciel ujrzał Jezusa w nowy sposób i jego "radość doszła do szczytu". To samo możemy przeżyć podczas tej Mszy św. Potrzeba wyciszenia i prośby, by Duch Św. otworzył nasze oczy i serca, abyśmy zobaczyli Jezusa. On jeden ma moc chrzcić Duchem Świętym, do nas należy jedynie dawanie o Nim świadectwa.

         Kto wypełnia swoje życiowe powołanie, wykonuje swoje życiowe zadanie z takim od-daniem, że nikt nie ma wątpliwości, iż jest to jego życiowa droga. Jan Chrzciciel zna dosko-nale swoje powołanie: przygotować ludzi, aby w Jezusie odkryli Mesjasza. Chrzci w Jordanie wodą, wzywając do nawrócenia, choć wie, że Jezus chrzcić będzie mocą Ducha Świętego, dając pełne odpuszczenie grzechów. Każdy z nas jest z woli Bożej powołany do wypełnienia przeznaczonego mu zadania, które ma go doprowadzić do świętości. Istotne jest to, aby od-kryć, co jest wolą Bożą wobec każdego z nas i tę wolę zrealizować w życiu. Tylko takie po-stępowanie przynosi prawdziwą radość. Bo wybranie to radość, ale i cierpienie. Widać to na przykładzie proroka Izajasza.

         Jezus przez swoją miłość istnieje w naszych sercach, rozpogadza swoim światłem na-sze myśli w zwątpieniach ciemnej nocy, krzepi łaską słabnącą wole, dodaje cierpliwości w noszeniu krzyża, ogarnia opiekuńczymi ramionami swego Kościoła. Nigdy nie opuszcza, ni-gdy sam pierwszy nie odchodzi. A nawet, gdy my odchodzimy, idzie spokojnie za nami. Po to przyszedł na świat, by wytrwać przy nas. Żłóbek jest kolebką naszej wspólnej rodziny w Bo-gu: jest źródłem najlepszych nadziei i podniesienia na duchu, jest otuchą i pokojem. (Kard. S. Wyszyński, 24.12.1960). "Trzeba nam wiary, że na rozsądku i na miłości oparty gmach nasz śród wiekowego porządku złotem lśnić będzie (J. Kasprowicz). "Niegdyś Europa cała, była gotyckim kościołem. Wiara kolumny związała, gmach niebo roztrącał czołem...Pierwsze wolności west-chnienie, było i westchnieniem wiary (J. Słowacki) . "Owocem wiary jest miłość, owocem miło-ści jest służba, owocem służby jest pokój" (Bł. M. Teresa z Kalkuty). Do tego potrzeba nam jesz-cze chrześcijańskiej nadziei. "Miejmy nadzieję!... Nie tę lichą, marną, co rdzeń spróchniały w wątły kwiat ubiera, lecz tę niezłomną, która tkwi jak ziarno przyszłych poświęceń w duszy bohatera" (A. Asnyk).  "Bez względu na to, jak trudne jest życie polskie, niechaj zwycięża w nas ta świadomość, że życie to ogarnione jest Sercem Matki" (Jan Paweł II). Maryja najlepiej wie jak zabezpieczyć w nas, w naszej Ojczyźnie i w zjednoczonej Europie, Jezusa Chrystusa.

            Czuwajmy nad młodymi. Czujność ma być jak słońce, które przenikając wszędzie, nie przytłacza i nie ciąży, lecz oświeca i rozjaśnia drogę. Oto nauczycielskie powołanie i pro-gram. Potrzeba nowych metod i nie zasklepiania się w formach, które już się przestarzały. Czasy płyną szybko i ciągle się zmieniają. Kto chce rzeźbić istotne wartości w duszach ludzi młodych, musi się troszczyć o to, aby wartości te jaśniały w jego życiu, na jego obliczu, w

jego słowach i w jego nauczaniu. Słusznie młodzież chce widzieć, że pragniemy jej prawdzi-wego dobra. Młody człowiek (twierdzi O. Lacordaire) należy do tego, kto go oświeca i kocha.

Nie wolno poniżać człowieka. U podstaw każdego upomnienia i każdej nagany, powinno być słowo, które zachęci do dobrego, a winnego podniesie na duchu. Środki czystości, nie zastą-pią nigdy dobroci ani jej nie udzielą. Polega ona bowiem na prawdzie i łasce Bożej. Dlatego

wychowawca powinien zawsze używać języka prawdy - zgodnie z rozumem, sercem i wiarą.

Nie prawda jest w rękach ludzi, ale ludzie są w rękach prawdy.

         Szatan zawsze ma swoich funkcjonariuszy. Tacy w imię prawa mordowali w Katyniu i Dahau, dawniej i dziś. Nie brakowało zazdrosnych plotkarzy i oszczerców. Ta wada dotyka i dziś. Potrzeba czujności. Już żłóbek uczy prawdy, bo w postaci Dzieciątka Jezus, które wycią-ga do nas rączki nieskończonej sprawiedliwości Bożej, by nam dać poznać, że nas miłuje. Jasełka pobudzają do wierności, by biec drogą przykazań Bożych.

         Św. Jan Chrzciciel zapowiadał swoim współczesnym przyjście Zbawiciela. Później, wskazując na Jezusa, mówił, że Mesjasz stoi pośród nich. Wielu z nas myśli o zbawieniu tyl-ko kategoriami czasów ostatecznych. Wielu myśli, że zbawienie przyjdzie dopiero po śmierci. A przecież Jezus żyje! Jest pośród nas i chce już dziś udzielać nam swoich zbawczych mocy. Jedyny warunek - to poddać Mu całe swoje życie, by mógł w nim działać.

Nieraz pytamy: kim jesteś?. Tak pytano Jana Chrzciciela. Nasza myśl musi wówczas powędrować do opisu stworzenia człowieka na obraz i podobieństwo Boga, do chrztu, przez który zostaliśmy odrodzeni, do Ciała i Krwi Chrystusa - ceny naszego zbawienia. Jakże nie powtarzać za Izajaszem: "ogromnie weselę się w Panu"? Jakże nie słuchać św. Pawła, który mówi: "zawsze się radujcie, nieustannie się módlcie. W każdym położeniu dziękujcie". Bóg ma plan dla każdego z nas. W sercach wierzących nieustannie rodzi się Chrystus.

Jak za czasów Jana Chrzciciela tak i dziś kryzysy dręczą poszczególnych ludzi i całe społeczeństwa. Jan jest jednym z nielicznych specjalistów od wychodzenia z kryzysów. Przy-szło mu żyć w sytuacji głębokiego kryzysu zarówno politycznego, społecznego, jak i religij-nego, który objął życie narodu wybranego. Trzeba było wskazać drogę wyjścia. Jan czyni to w sposób bezbłędny. Jego zdaniem jest tylko jedna droga przezwyciężania kryzysu - droga pracy u podstaw. Nie pomogą żadne, nawet najpiękniejsze hasła, długie dyskusje, szczegóło-wo wypracowane programy, jeśli nie przekona się każdy z nas, że musimy być lepszymi. Wszelkie kryzysy mają swe źródło w sercu człowieka. Jeśli uda się udoskonalić serce, kryzys zostanie przełamany; jeśli nie, kryzys się pogłębi. Praca u podstaw łączy się nierozerwalnie z ukazaniem gwiazdy nadziei lepszego jutra. To dla radośniejszego jutra człowiek może stać się lepszym. Czegóż to Jan wymagał? Od urzędników domagał się uczciwości; od zbierających podatki - sprawiedliwości; od żołnierzy - unikania przemocy; od wychowawców - umiłowa-nia prawdy; od sprawujących władzę -przestrzegania prawa moralnego; od każdego człowie-ka - umiejętności podzielenia się tym, co posiada, z tymi, którym brakuje środków do życia. Jan traktuje uczciwość jako podstawowy warunek wyjścia z każdego kryzysu. Tam gdzie bra-kuje wartości moralnych, żaden kryzys - ani polityczny, ani społeczny, ani gospodarczy, ani religijny - nigdy nie zostanie przezwyciężony. Moralnie wartościowy człowiek spełni dobrze wszystkie swoje obowiązki, a wówczas społeczeństwo może na niego liczyć, darzyć go zaufa-niem i z radością korzystać z owoców jego pracy. Kryzys życia religijnego należy do najtrud-niejszych, jakie dotykają człowieka. Droga, jaką wskazuje Jan, jest jedyną drogą wyjścia. Sam Bóg domaga się od człowieka pracy u podstaw, oczyszczenia serca. Jak nikt z nas nie wlewa mleka do brudnej butelki, tak Bóg nie wypełni świętością serca nieczystego. Kryzysy pojawiają się wówczas, gdy serca ludzkie są tak zanieczyszczone, że w danym społeczeństwie czy narodzie nie ma w czym przechowywać wielkich wartości. Dopóki nie uporządkuje się serc, dotąd nie ma mowy o jakiejkolwiek perspektywie nowego i lepszego jutra. Za serce jest odpowiedzialny każdy indywidualnie. W tym wypadku odpowiedzialność zbiorowa nie ist-nieje. Kto chce zobaczyć lepsze jutro, winien rozpocząć doskonalenie swego serca. Własna doskonałość zadecyduje o ubogaceniu społeczeństwa. Wartościowy lekarz z troską zajmie się każdym pacjentem, wartościowy nauczyciel dobrze wychowa nowe pokolenie, wartościowy budowniczy postawi dom, który będzie wymagał pierwszego remontu dopiero za wiele lat. Droga wyjścia z kryzysu zostanie otwarta a Jezus napełni nowym życiem i miłością. Amen.

                                                        Ks. Marian Włosiński

 Krajowy Duszpasterz Kuratorów Oświaty