Abp Tadeusz Gocłowski. XI Niedziela Zwykła.
WIARA ŹRÓDŁEM OFIARNEJ SŁUŻBY
„Według wiary a nie dzięki widzeniu postępujmy" ( 2 Kor 5,7).
UMIŁOWANI W CHRYSTUSIE PANU !
Bazylika św. Krzyża w Warszawie stała się świątynią wszystkich katolików w naszej Ojczyźnie, gdy przed przeszło trzydziestu laty, właśnie z niej w każdą niedzielę w tych porannych godzinach dochodzi do naszych domów rodzinnych, do szpitali, do więzień tajemnica Eucharystii w pięknej oprawie muzyki i śpiewu rozmodlonego ludu Warszawy. Stąd też płynie Słowo Boże poprzez które Bóg, w sobie właściwy sposób, dociera z prawdą i miłością do ludzkich umysłów i serc. Ta modlitwa i Boże Słowo jest głównie skierowane do ludzi chorych albo tych, którzy z innych powodów nie mogą uczestniczyć we Mszy świętej w naszych świątyniach. Specyfiką tych transmitowanych Mszy świętych, które stały się faktem podczas zrywu Solidarnościowego jeszcze w mrocznym czasie totalitarnego systemu, jest i to, że w czasie Mszy świętej podejmujemy refleksje na tematy, które dotyczą ważnych rocznic w Ojczyźnie, i w służącym jej, Chrystusowym Kościele.
Dziś swoje święto mają Siostry Miłosierdzia, które dziękują Bogu za trzysta lat Polskiej prowincji Zgromadzenia. A trzysta lat to ogrom samarytańskiej służby i to w stosunku do najbardziej ubogich, chorych, niepełnosprawnych. Dziś dziękujemy za tę służbę razem z Przełożoną Generalną Zgromadzenia z Paryża, która jest z nami.
Święty Paweł, w swym życiu przeszedł trudną drogę z prześladowcy Chrystusa stał się jego apostołem. Jego życie byłoby niezrozumiałe, gdyby nie wiara, która była źródłem całej jego aktywności. W Liście do Koryntian pisze wprost: „Uwierzyłem, dlatego przemówiłem" ( 2 Kor, 4,13). A tekście dziś czytanym słyszymy słowa: „według wiary, a nie dzięki widzeniu postępujmy" ( 5,7). Oczywiście, tym, któremu służymy jest człowiek, ale dla nas chrześcijan motywem dlaczego mu służymy jest Chrystus i to Jego wołanie ze sceny Sądu Ostatecznego: „Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili" (Mt 25,40). Siostry Miłosierdzia wyrażają to w swoim herbie, gdzie znajdują się słowa: „Caritas Christus urget nos" - „Miłość Chrystusa przynagla nas". Humanizm chrześcijański każe nam, na wzór Chrystusa, klękać i umywać nogi potrzebującemu człowiekowi. Mamy być Samarytaninem który pochyla się nad człowiekiem skrzywdzonym przez zbójców, który obmywa temu człowiekowi rany i zanosi go do gospody. - Jest nim Chrystus. I takim Chrystusem jest też chrześcijanin, który w ten sposób sprawdza swoją wiarę w Chrystusa przez służbę drugiemu człowiekowi. Taka wizja ludzkich postaw towarzyszyła św. Wincentemu a Paulo, gdy zakładał w siedemnastym wieku wraz ze świętą Ludwiką de Marillac Zgromadzenie Sióstr Miłosierdzia. Nie chciał by one były zakonnicami, bo tam byłaby klauzura, czyli izolacja od świata. A dla nich, które służą w dzień i w nocy ludziom chorym, klauzurą ma być dom chorych, kaplicą kościół parafialny, krużgankami ulice miasta. No i oczywiście autentyczne chrześcijaństwo: z wiarą w Opatrzność Bożą i z ofiarą z tego czym są i co czynią, służąc Bogu w osobach ubogich. To było prawdziwym fenomenem na tamte czasy. Ale nie tylko na tamte. Potem przyszła rewolucja: ginęły ale służyły. A liczba ich rosła. Wiza założycieli nie dotyczyła tylko Francji. Polska, dotknięta dramatem wojny ze Szwedami znalazła się w trudnej sytuacji. Święty Wincenty - to opatrznościowy człowiek, który doskonale rozumiał czym jest rola ludzi świeckich w Kościele. Założył więc Stowarzyszenie bogatych Pań Miłosierdzia, które uwrażliwił na biedny los porzuconych dzieci. Jedną z nich była Maria Ludwika Gonzaga, późniejsza żona Króla Jana Kazimierza. To ona, gdy widziała dramatyczną sytuację w Polsce sprowadziła do Warszawy w roku 1652 Siostry Miłosierdzia.
I tak rozpoczęła się ich historia, która trwa do dziś. I można by powiedzieć, że jest to historia samarytańskiej służby w Polsce, która trwa od trzystu sześćdziesięciu lat. Wrażliwość na ludzką biedę i służba człowiekowi z motywów ewangelicznych - to cechy, które zafascynowały polskie dziewczyny. A losy polskie w ciągu tych minionych trzystu sześćdziesięciu lat nie były łatwe, więc i kochających serc potrzebowała Polska. Siostry Miłosierdzia rozeszły się z Warszawy w następnych dziesiątkach lat na cały teren Polski. Człowiekiem który był nie tylko genialnym strategiem wojennym, czemu dał dowód w zwycięstwie pod Wiedniem, był Król Jan III Sobieski. To on widząc pracę Sióstr Miłosierdzia wydał w roku 1681 nowy dokument erekcyjny, w którym zatwierdził fundacje, jakie Szarytki otrzymały od Królowej Marii Ludwiki, prawnie uznane przez Sejm. Wziął w szczególna opiekę i protekcję Siostry Miłosierdzia. Rozwój Zgromadzenia był tak wielki, jak wielkie były potrzeby ubogich. Przełożeni Generalni w Paryżu podjęli decyzję trzysta lat temu, 31 marca 1712 roku decyzję o erygowaniu Polskiej Prowincji Zgromadzenia. Dziś są już trzy prowincje na terenie Polski. Warszawska, Krakowska i Chełmińska. A w nich pracuje dziewięćset sióstr w stu dwóch placówkach w Polsce oraz na Białorusi, Ukrainie i w Kazachstanie. Te Kraje, może bardziej niż my muszą leczyć rany po dramatycznej spuściźnie komunistycznej.
SIOSTRY I BRACIA! Prorok Ezechiel w pierwszym Czytaniu na dzisiejszą niedzielę, mówi o małej sadzące, która, pobłogosławiona, „wypuszcza gałązki, wydaje owoc i staje się cedrem wspaniałym" (Ez 17,22 ). Czyż nie tak się stało z tą grupą trzech Szarytek, które przybyły do Polski z Francji, a dziś to Zgromadzenie jest potężnym drzewem, w cieniu którego chroni się tyle osób niesprawnych, dotkniętych niedorozwojem intelektualnym i fizycznym dzieci, chorych i ubogich. A wszędzie razem z nimi są pełne miłości Siostry, jak najczulsze matki, a nawet więcej niż matki, gdyż te naturalne porzucają dzieci które zrodziły. To ewangeliczne małe ziarno, wrzucone w ziemię o którym mówi Chrystus, wyrasta i staje się wielkim drzewem, dającym schronienie ptakom powietrznym, gnieżdżącym się w jego cieniu.
UMIŁOWANI W PANU ! Cieszy nas Polaków sprawna organizacja europejskich zmagań piłkarskich. Oczy Europy zwrócone są w tych dniach na Polskę i Ukrainę. Sport zawsze był, ale dziś stał się fenomenem naszych czasów. W tym wszystkim jednak nie można zapomnieć o człowieku cierpiącym, chorym, niedostrzeganym przez innych. Trzeba przypomnieć sobie nauczanie Jana Pawła II, który mówił w Krakowie w roku 2002: „Potrzeba wyobraźni miłosierdzia", aby przyjść z pomocą dziecku zaniedbanemu duchowo i materialnie, aby nie odwracać się od chłopca czy dziewczyny, którzy zagubili się w świecie różnorakich uzależnień lub przestępstwa, aby nieść radę, pocieszenie duchowe i moralne wsparcie tym, którzy podejmują wewnętrzną walkę ze złem. Potrzeba też wyobraźni wszędzie tam, gdzie ludzie w potrzebie wołają do Ojca Miłosierdzia: „Chleba naszego powszedniego daj nam dzisiaj". Oby dzięki bratniej miłości tego chleba nikomu nie brakowało: Błogosławieni miłosierni, albowiem oni miłosierdzia dostąpią" (Kraków, 18 sierpnia 2002).