Ks. Marek Przybylski. XXVII Niedziela zwykła.
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Na początku naszego dzisiejszego spotkania chciałem bardzo serdecznie pozdrowić wszystkich, którzy tworzą środowisko Uniwersytetu Muzycznego imieniem Fryderyka Chopina. Pozdrowić od Ks. Kardynała, który delegował mnie, aby uczestniczyć w waszej uroczystości, by przewodniczyć modlitwom oraz skierować słowo Boga, które jest przeznaczone na dzień dzisiejszy. Pozdrawiam bardzo serdecznie Pana Rektora, Senat Uczelni, wszystkich profesorów, wykładowców, wszystkich pracowników oraz studentów podejmujących trud kształcenia swojego talentu, który jest niewątpliwie darem od Boga.
Przekazuję pozdrowienia, również tym wszystkim, którzy za pośrednictwem radia uczestniczą w sposób duchowy w naszej dzisiejszej Eucharystii.
To bardzo wymowne, że uczelnia, która w minionym tygodniu obchodziła swoją inaugurację roku akademickiego w niedzielę przychodzi przed Ołtarz Pański, aby prosić Boga o błogosławieństwo. Przychodzi do świątyni szczególnej, zarówno dla miasta warszawy, do Bazyliki Świętego Krzyża, ale jest to również miejsce szczególna dla samej uczelni, albowiem w tym miejscu jest serce jej patrona, jest serce Fryderyka Chopina, który niewątpliwie swoim talentem, kunsztem, rozsławił polską kulturę muzyczną, który również jako pianista, kompozytor, czerpał swoją inwencję twórczą właśnie z tego co słyszał na tej ziemi, na tej polskiej ziemi.
Drodzy bracia i siostry papież Benedykt XVI w traktacie teologicznym Nowa pieśń dla Pana, napisał znamienne słowa, że muzyka jest, niejako zabłąkanym głosem Boga, które dotyka bezpośrednio serca człowieka.
I rzeczywiście tak jest. Tak jak muzyka, którą słyszymy, tak jak ją odczuwamy, która ma na nas wpływ, która mówi nam o miłości, która potrafi powiedzieć o strachu, o lęku, która potrafi wyrazić różne stany uczuciowe człowieka, jak ona ogarnia nas swoją obecnością, tak samo i Bóg w podobny sposób ogarnia nas swoją obecnością. Lecz również trzeba pamiętać o tym, że sztuka i kultura, a niewątpliwie muzyka jest tym wyjątkowym momentem spotkania człowieka ze Stwórcą, pokazuje prawdę o naszej wierze. Ile nieraz trudu trzeba włożyć w to, żeby wykonać jakiś utwór. Ile trzeba nieraz włożyć pracy w to, żeby został on umiejętnie wykonany – podobnie jest też i z naszą wiarą, kiedy my kroczymy poszukując Boga w naszej codzienności.
Proszę zwrócić uwagę, że Bóg, który wychodzi do człowieka ze swoim darem miłości, On się mu objawia i człowiek przyjmuje ten dar. Ale co on zrobi z tym darem, to już zależy od nas samych, to już zależy od człowieka. Może ten dar zarówno wykorzystać ku dobru jak i ku złu, może ten dar wykorzystać z pożytkiem dla innych a może ten dar po prostu zniszczyć. Tak jak muzyk, który bierze się za piękne dzieło, może go wykonać dobrze lub wykonać w taki sposób, że nie daje się go słuchać.
Drodzy bracia i siostry papież Benedykt XVI w tym samym dokumencie mówi o tym, że muzyka – ta liturgiczna wykonywana w Kościele jest czymś więcej niż tylko samym aktem sztuki. Ona bowiem jest włączeniem człowieka w chwałę Boga, która dokonuje się w niebie. To jest włączenie się w chóry anielskie, w tą chwałę, którą Bóg otrzymuje od aniołów, od wszystkich świętych w świecie zbawionych. I my poprzez śpiew, poprzez muzykę, poprzez naszą modlitwę uczestniczymy już tu na ziemi w chwale nieba. Dlatego też, ta muzyka musi być piękna, musi być harmonijna, musi pokazywać nam pewien ład i porządek, który jest samym Bogu.
Ale tak jak w każdym utworze są nuty, są frazy, również i w naszym życiu są różne momenty ale też są i pauzy.
Pauza jest bardzo ważna w sztuce, pauza czyli cisza, która przygotowuje człowieka na to, co ma nastąpić później. A mogą nastąpić różne rzeczy, może nastąpić potężny akord, a również może nastąpić delikatna fraza, która łagodnie będzie prowadziła człowieka do jego wnętrza. I taką pauzą niewątpliwie w naszym życiu jest ten czas, kiedy zatrzymujemy się i wchodzimy w nasze sumienie. Kiedy patrzymy się na nasze życie, zatrzymując się w gonitwie dnia codziennego, i wsłuchujemy się w to Słowo, które Bóg dzisiaj do nas mówi. A dzisiejsza Liturgia Słowa jest bardzo wymowna. Otóż pierwsze czytanie z księgi proroka Habakuka – prorok Habakuk to jest czas VII/VI wiek przed narodzeniem Chrystusa, czasy bardzo trudne, najazdy na Izraela, różnego rodzaju kulty bałwochwalcze, zdrady, niewierności, grzechy, które są zarówno zewnętrznym atakiem na Izraela, jak i wewnętrznie go rozsadzają. Wtedy prorok Habakuk składa swoją skargę do Boga – mówiąc Boże, czy to ciebie nie obchodzi, że nam się dzieje krzywda? Czemu Ty nam nie pomagasz? Czemu karzesz patrzeć na nieprawość, i spoglądać na zło bezczynnie? Dla czego tak jest?
W księdze Habakuka są dwie skargi ta, którą żeśmy czytali podczas dzisiejszej Liturgii Słowa jest pierwszą, druga skarga jest równie bolesna, ale na każdą skargę Habakuk otrzymuje odpowiedź. I w tym momencie Bóg mówi, nie bój się albowiem sprawiedliwy żyć będzie dzięki swej wierności.
Każdy z nas będzie żył właśnie dzięki wierze w Boga. Dzięki temu wiernemu postępowaniu drogą jego przykazań. Śmiercią dla człowieka jest to, jeżeli będzie podążał drogą nieprawości. I ta śmierć dotknie go już tu i teraz. Ale jeżeli będzie podążał drogą miłości Bożej, wówczas pozna wielką łaskę, czyli wielki dar Boga, jakim jest wiara. I dzisiejsza Ewangelia, która mówi nam prawdę pokornej służbie względem Pana Boga, przywołuje wydarzenie dotyczące sługi.
Czy dziękuje się słudze za to, że wykonał coś, co do niego należało? Czy taki jest obowiązek? Czy dziękuje się ludziom za dobrze wykonaną pracę? Za to, że wykonali swoją pracę? Większość ludzi ma mentalność skłaniającą ku temu, że nie dziękuje się za dobrze wykonaną pracę, gdyż wynika to z obowiązku i to wystarczy.
A jednak Chrystusowi chodzi w tej Ewangelii o coś zupełnie innego. To, że człowiek umie służyć z pokorą, to że dobrze wykonuje swoją pracę, to że dobrze i umiejętnie wykorzystuje swoje talenty – jest powodem do dziękczynienia. Dziękczynienie bowiem rodzi się z miłości i tylko ten kto kocha potrafi dziękować, a z drugiej strony ten kto kocha potrafi również wierzyć, a to znowuż prowadzi człowieka do przebaczenia.
Zwróćcie uwagę drodzy bracia i siostry, że ta dzisiaj odczytana Ewangelia, musi być zrozumiana w nieco szerszym kontekście. Gdybyśmy sięgnęli do początku rozdziału 17 Ewangelii wg św. Łukasza znajdziemy tam pewne wskazania Chrystusa do swoich uczniów, do tych wszystkich, którzy będą słuchać jego nauki. I tam jest wyraźnie powiedziane, że Chrystus na samym początku mówi do apostołów niepodobna, żeby nie przyszły zgorszenia, zawsze przyjdą zgorzenia bo człowiek jest właśnie uwikłany w grzech, tylko Bóg jest doskonały. Natomiast człowiek został stworzony na obraz i podobieństwo Boga, ale w niewinności i ta niewinność została skalana przez grzech. Ale, czy i w tym momencie Bóg potępił człowieka - nie, Bóg potępił szatana, który zniszczył tą jedność i harmonię jaka była między Bogiem a człowiekiem na samym początku. I właśnie po tej zapowiedzi zgorszenia Chrystus mówi; Gdyby twój brat zgrzeszył przeciw tobie, i prosił cię o wybaczenie idź i mu wybacz. I nawet jeżeli by cię prosił siedem razy na dzień , idź i mu wybacz za każdym razem.
I w tym momencie apostołowie mówią to zdanie, które słyszeliśmy w dzisiejszej Ewangelii. Panie przymnóż nam wiary. Jak można tak wierzyć? Jak można tak ufać? Jak można tak nie ustanie przebaczać drugiemu człowiekowi, kiedy widzimy, że on zwyczajnie grzeszy? W tym momencie Jezus mówi: gdybyście mieli wiarę jak ziarnko gorczycy, dokonywali byście rzeczy niemożliwych. I potem powiedział słudzy nieużyteczni jesteśmy. Tak, dlatego, że każdy z nas ma wykonywać swoje obowiązki i to wszystko co do niego należy, jak najlepiej, jak najbardziej profesjonalnie. Ale z drugiej strony musi pamiętać o tym, że wszystkiego w naszym życiu dopełnia Pan Bóg. On swoją łaską doprowadza nasz czyn, nasze działanie, naszą modlitwę, wszystko kim jesteśmy i co stanowimy, to wszystko co robimy, On doprowadza do tego, że służy to braciom i siostrom, że służy to ku zbudowaniu, że służy to ku nawróceniu i chwale Boga.
I dzisiejsze drugie czytanie, kiedy stary już Paweł Apostoł będący w więzieniu u schyłku swojego życia ok. roku 67 po Chrystusie pisze list do młodego biskupa Tymoteusza, do biskupa w Efezie przypominając mu prawdy duszpasterskie. Do Kościoła w Efezie, który został założony przez apostoła Pawła. I tam też Tymoteusz jest biskupem, którego nie wszyscy chętnie przyjmują, on tam też walczy przeciwko różnym nieprawdziwym naukom oszczerstwom, które są rzucane. I św. Paweł mówi patrz na mnie, patrz na przykład mojego życia, na to w jaki sposób ja wierzę w Boga, i mówi rozpal na nowo swój charyzmat, weź udział w trudach i przeciwnościach bo nie otrzymaliśmy ducha bojaźni, ale otrzymaliśmy Ducha Boga samego, Ducha mocy. Zdrowe zasady, które posłyszałeś ode mnie miej za wzorzec w wierze i w miłości w Chrystusie Jezusie, strzeż dobrego depozytu wiary z pomocą Ducha świętego.
Czym jest wiara? Co znaczy wierzyć? Wiara jest nieustannym trwaniem przy Bogu, niezależnie od tego czy jest dobrze, czy jest źle, czy się podoba, czy się nie podoba, czy jest lekko, czy jest łatwo, czy jest trudno. Wiara jest procesem dynamicznym, który nieustannie dokonuje się w naszym życiu. Jest tym momentem spotkania człowieka z Bożym miłosierdziem. Jest zawsze osobowym spotkaniem. Jest osobową relacją do Boga. Jest poznaniem miłości Boga względem nas i jest, również odpowiedzią naszą ze względu na poznaną miłość, jaką Bóg nas umiłował – a On umiłował nas aż po krzyż. I swoje życie za nas oddał po to, abyśmy my mieli to życie w obfitości.
Drodzy bracia i siostry w minionym tygodniu, obchodziliśmy wspomnienie św. Faustyny. Święta Faustyna w sposób szczególny została wybrana na apostołkę Miłosierdzia Bożego. Ona, również przekazała nam znaną koronkę. Proszę zauważyć, że w tej modlitwie, której przekazał jej Chrystus jest ukazanie istoty miłosierdzia Bożego, jest ukazanie istoty wiary – Ojcze przedwieczny ofiaruję Ci ciało i krew, ofiaruję ci Ciało i Krew, to samo co kapłan czyni codziennie na Ołtarzu Pańskim. Na przebłaganie za grzechy nasze, nie tylko za nasze ale również na przebłaganie za grzechy całego świata. I tu ma swoje źródło wiara, stąd bierze się siła wiary – z Eucharystii. Z uobecnienia męki, śmierci i zmartwychwstania, z Chrystusa, którego przyjmujemy w Komunii Świętej, który mimo naszych słabości i grzechów uświęca nas i włącza w chwałę zbawionych.
Czy chociażby powinniśmy się modlić tymi słowami, które wypowiadał św. Franciszek z Asyżu, którego wspomnienie liturgiczne obchodziliśmy w minionym tygodniu.
O Panie uczyń z nas narzędzia twojego pokoju,
Abyśmy siali miłość, tam gdzie panuje nienawiść;
Wybaczenie tam, gdzie panuje krzywda;
Jedność tam, gdzie panuje zwątpienie;
Nadzieję tam, gdzie panuje rozpacz;
Światło tam, gdzie panuje mrok;
Radość tam, gdzie panuje smutek;
Spraw, abyśmy mogli nie tyle szukać pociechy, co pociechę dawać;
Nie tyle szukać zrozumienia, co rozumieć;
Nie tyle szukać miłości, co kochać;
Albowiem dając – otrzymujemy;
Wybaczając – sami zyskujemy wybaczenie;
A umierając, rodzimy się do życia wiecznego.
Módlmy się o to, byśmy wsłuchując się w dzisiejsze Słowo Boga, potrafili naśladować Chrystusa w Jego przebaczeniu. Byśmy potrafili prosić, by przymnożył nam wiary. Byśmy nasze życie łączyli z jego miłością i z jego przebaczeniem. I życzę wszystkim, by nasza codzienność, nasze życie, nasza wiara, była zawsze piękną pieśnią na chwałę Boga. Amen.