Msza Św. 08.12.2013

Ks. Bp Marian Rojek. II Niedziela Adwentu. Niepokalane Poczęcie NMP.


Kościół w Polsce w dniu dzisiejszym, podczas porannej modlitwy brewiarzowej, śpiewa następujące słowa, zawarte w hymnie: „Maryjo, chlubo ludzkości i córko światła wiecznego, Twój Syn od zmazy wszelakiej Ciebie zachował na zawsze. Zaciążył grzech pierworodny nad bytem wszystkich pokoleń, i tylko Pana i Ciebie, nigdy nie dotknął swą skazą”.

Świętujemy uroczystość Niepokalanego Poczęcia NMP oraz II Niedzielę Adwentu, jako XIV już Dzień Modlitw i Pomocy materialnej Kościołowi na Wschodzie. Oto Bogarodzicielka jawi się przed naszymi oczyma w swych tak licznych pięknych wyobrażeniach, jako ta jedyna Niewiasta, łaską jaśniejąca, wolna od grzechu praojca, która swoimi stopami ściera przebiegłe zamiary węża. Jak to widać na wielu obrazach czy figurach prezentujących postać Maryi Dziewicy, Bożej Matki w licznych oddanych do użytku i odnowionych świątyniach katolickich na terenach byłego Związku Radzieckiego.

W 1854 roku Nauczycielski Urząd Kościoła, uroczyście stwierdził i podał do wierzenia, jako prawdę zawartą w nauczaniu Bożego Objawienia, że Stwórca, ze względu na przewidziane zasługi Jezusa Chrystusa, Zbawiciela rodzaju ludzkiego, wybrał Maryję spośród całego stworzenia i już od pierwszej chwili Jej poczęcia się w łonie swej matki (czyli św. Anny) zachował Ją nietkniętą od wszelkiej zmazy grzechowej a przede wszystkim grzechu pierworodnego. Tak też uczy nas Katechizm Kościoła Katolickiego (por. KKK 490-493).

Bóg wyposażył szczególnie pierwszych rodziców i chciał, aby owe wartości były przekazywane całej ludzkości. Człowiek otrzymał dary naturalne, czyli ciało i duszę oraz różnego rodzaju uzdolnienia, jak np. możliwość rozumowego poznawania, wolność woli, naturalne talenty. Również został obdarzony łaskami nadprzyrodzonymi, tworzącymi łączność osoby ludzkiej z Bogiem, czyli dar Bożego życia, tzn. łaskę uświęcającą, wiarę, miłość, prawo do nieba.

I wreszcie Stwórca podarował człowiekowi dary pozaprzyrodzone, czyli pozanaturalne, niejako uszczęśliwiające ludzką naturę, takie jak: wewnętrzna i zewnętrzna zgodność z istniejącym światem, czyli panowanie nad sobą, nieskazitelność, uporządkowanie, objawiające się tym, iż ludzka osoba nie była poddana przyjemnościom zmysłowym, pożądaniu dóbr materialnych i egoizmowi oraz pysze. I jeszcze została udzielona człowiekowi, nieśmiertelność, wolność od cierpień, posiadanie darmowej wiedzy.

W wyniku grzechu pierwszych rodziców, rodzaj ludzki utracił łaski nadprzyrodzone i prawo do życia wiecznego, został pozbawiony darów pozaprzyrodzonych i osłabiony w darach naturalnych, ma trudności w rozeznaniu dobra i zła oraz cechuje go słabość woli a także musi wiele się trudzić nad rozeznaniem i posługiwaniem się posiadanymi naturalnymi talentami. To wszystko powtarza się w codziennym grzechu, popatrzcie na jego skutki w tym zakresie. Jakże boleśnie są one dostrzegalne, aż po dzień dzisiejszy w zakresie zniszczeń w obszarze duchowym, społecznym czy materialnym, dziedziczonych jako spuścizna po rosyjskim komunizmie, gdy chodzi o wiernych Kościoła na Wschodzie.

Właśnie przed chwilą usłyszeliśmy opis wydarzenia z raju ukazujący nam sprawę związaną z pierwszym grzechem człowieka. To, co Pismo święte tu przedstawia, swym charakterystycznym językiem obrazu, teologia określa terminem grzech pierworodny. Ów osobisty grzech Adama i Ewy, podjęty przez nich w sposób świadomy i wolny, to w swej istocie, było bardzo poważne, co do doniosłości i skutków, nieposłuszeństwo wobec Bożego nakazu. Pierwsi rodzice złamali wyraźne polecenie Stwórcy, aby nie jedli owoców z drzewa, które jest w środku ogrodu rajskiego, a nawet nie wolno było im dotykać, owego drzewa poznania dobra i zła (por. Rdz 3, 3-5).

O jak pięknie byłoby, gdyby człowiek nie wiedział jak smakuje ten owoc, i nie wyciągnąłby po niego swojej dłoni. Jak szczęśliwymi, bylibyśmy już tutaj na ziemi, również i siostry oraz bracia ze Wschodu, gdyby nasi prarodzice nie ulegli złudzie pokusy, by sięgnąć po to, co nie zostało nam dane. Gdyby nie poszli za związanym z pychą pragnieniem decydowania o tym, co dla nich samych jest dobre a co złe.

Ale przez ten pierworodny grzech, my wszyscy utraciliśmy to rajskie szczęście. Wprawdzie zachowaliśmy duchową i nieśmiertelną duszę, dzięki której potrafimy poznawać i kochać oraz współdziałać z Bogiem Stwórcą, ale przepadł stan pierwotnej świętości i sprawiedliwości, czyli wyjątkowe dary, jakimi On najlepszy Ojciec, pragnący zapewnić szczęście swoim dzieciom, nas obdarzył i zostaliśmy pozbawieni uczestnictwa w życiu Bożym. Co w obrazie z Księgi Rodzaju oznacza konieczność opuszczenia tego przygotowanego dla człowieka ogrodu.

Muszę przyznać, iż w tym momencie, pojawia się u mnie skojarzenie z ogromną rzeszą naszych rodaków, którzy przez wiele pokoleń żyli i pracowali, modlili się i uświęcali, kochali tamtych ludzi i ziemię, jak swoją ojczyznę a potem przymuszeni, często brutalnie i pod groźbą śmierci, prześladowań, czy nawet ludobójstwa, musieli opuścić ówczesne swoje domy i ogrody, lasy i pastwiska, aby uciekać na Zachód. Ile tysięcy zostało wywiezionych na Sybir i na zesłanie oraz do gułagów. A jaką podać liczbę tych naszych sióstr i braci, którzy tam pozostali, nie z własnej woli, gdyż ich zamordowano. Nawet nie mają swego grobu, ani krzyża, ni nawet żadnego chrześcijańskiego, religijnego znaku, że ich ciała spoczęły w tamtej ziemi?

Ale wracając do biblijnego wydarzenia ludzkiego nieposłuszeństwa w raju, oto nagość człowieka została pozbawiona swojej szlachetnej naturalności i musiała być okryta odzieniem. Przyjacielskie relacje z Bogiem, w Księdze Rodzaju ukazane, jako przechadzanie się ze Stwórcą po ogrodzie w porze powiewu wiatru (por. Rdz 3, 8), zostały zniszczone i to tak daleko, że człowiek unikał, chował się przed Niebieskim Ojcem, bogatym w miłość i miłosierdzie.

Zgodnie z zapowiedzią, rodzenie dzieci odtąd wiązało się z bólem a ziemia jaką miał uprawiać mężczyzna w pocie swego czoła, obok płodów roli mocniej owocować będzie w cierń i oset. I ostatecznie musi także przyjąć i poddać się cielesnej śmierci, którą księga Rodzaju prezentuje właśnie, jako skutek tego pierworodnego grzechu.

Ale wina wynikająca z grzechu Adama i Ewy nie obejmowała tylko ich dwoje. Skutki tego wyboru naszych prarodziców przeszły przez fakt poczynania i rodzenia się człowiekiem na cały rodzaj ludzki. Właśnie w związku z tymi konsekwencjami tamtego czynu, teologia nazywa taką sytuację „winą lub grzechem dziedzicznym”, przechodzącym na wszystkie ludzkie pokolenia. Ale podobnie jest i z każdym naszym grzechem, jego skutki obejmują nie tylko mnie osobiście, ale też i inne osoby. Zapytajcie egzorcystów, oni wam dokładniej o tym powiedzą.

To właśnie ów pierworodny grzech jest przyczyną tego, że pomimo łaski otrzymanego przez nas sakramentu chrztu św. i regularnej spowiedzi oraz całych naszych indywidualnych, osobistych zmagań, odkrywamy, iż jest w nas moc, która wciąż na nowo popycha nas ku złu, skłania do grzechu nieposłuszeństwa względem Boga. Poprzez ten pierworodny grzech, cała ludzkość znalazła się w sytuacji bez wyjścia i bez jakiejkolwiek nadziei. Z takiego stanu żaden człowiek o swoich ludzkich siłach nie mógłby wyjść, naprawić to, co pierwsi rodzice zepsuli i utracili dla siebie i dla nas.

To pierwsze czytanie z dzisiejszej uroczystości mówi o tym, że od tamtego opisanego wydarzenia istnieje nieprzyjaźń pomiędzy starodawnym Wężem czyli diabłem i rodzajem ludzkim. Objawia się to konkretnie w niezliczonych atakach i kuszeniach, jakimi wciąż nęka nas Szatan. Ale potomstwo zapowiadanej kobiety zmiażdży głowę tego węża. Kościół widzi wypełnienie się tego dawnego proroctwa w osobie Matki Najświętszej Maryi, która rodzi nam Zbawiciela świata. Jezus Chrystus wyzwala nas z niewoli grzechu pierworodnego i na nowo otwiera wejście do niebieskiego królestwa.

Bóg nie chciał dokonywać wyzwolenia bez współudziału człowieka, dlatego wybrał Maryję, aby była Matką Jego Boskiego Syna. Z tego powodu zachował Ją na mocy swej łaski od grzechu pierworodnego, dostrzegając w swym spojrzeniu nieograniczonym ziemskim czasem, przyszłego Zbawiciela Chrystusa. W ten sposób zmaza grzechu nie dotknęła Syna Bożego, mimo, iż Maryja będąca człowiekiem, zrodziła Go w ludzkiej Jego naturze.

Sprzeciwianie się Bożym Przykazaniom, zawsze pozostaje błędem, którego konsekwencje spadają na człowieka tak postępującego. Dlatego dzisiaj w uroczystość Niepokalanego Poczęcia NMP Kościół, jako przykład ukazuje nam Maryję, od której mamy się uczyć tego, że właśnie posłuszeństwo wobec Bożych wskazań niesie ze sobą Chrystusowe zbawienie i błogosławieństwo. Ono pozwala nam i całemu rodzajowi ludzkiemu na nowo cieszyć się wysłużonymi przez Jezusa Chrystusa łaskami nadprzyrodzonymi, wzmacniającymi także dary naturalne, te otrzymane przez pierwszych rodziców od Stwórcy w raju. A pamiętajmy o tym, iż nieposłuszeństwo zawsze prowadziło człowieka do cierpienia a w następstwie do śmierci.

Siostry i Bracia w Chrystusie, pewnego dnia rabin Mendel di Kotzk spytał swoich przyjaciół: „Gdzie mieszka Bóg?” Zdziwili się oni, takim osobliwym pytaniem, gdyż dla nich odpowiedź była bardzo oczywista. Powiedzieli: „Jak możesz o to pytać? Czyż świat nie jest pełen Jego chwały? Bóg mieszka wszędzie”. A rabin mówi do nich tak: „Nie, Bóg mieszka tam, gdzie my pozwolimy Mu wejść”.

Wpatrując się dzisiaj w tajemnicę życia Niepokalanie Poczętej Maryi, przedłużmy, to przed chwilą usłyszane pytanie niejako w atmosferze adwentowego oczekiwania: „A kiedy Bóg przychodzi? Kiedy On wkracza w naszą codzienność?” Możemy odpowiedzieć podobnie, jak w usłyszanej historii: „Bóg przybywa wówczas i natychmiast, gdy my Go do naszego życia wpuścimy”. Uczyńmy tak jak Maryja i mówmy za nią do Chrystusa: „niech mi się stanie według Twego słowa”. Otwórzmy szeroko dla Zbawiciela drzwi naszego codziennego życia.

Dzisiaj również przez naszą modlitwę oraz materialne wsparcie przekazane Kościołowi na Wschodzie przez dar naszego serca, obejmijmy troską prawie 700 kapłanów, 400 sióstr zakonnych, kilkudziesięciu braci zakonnych i kilkanaście osób świeckich z Polski, którzy pracując pośród wiernych Kościoła katolickiego na tych wielkich obszarach, troszczą się o świątynie i obiekty parafialne, liczne domy samotnej matki, stołówki dla ubogich, sierocińce, wspierają starszych i potrzebujących, oraz prowadzą pracę formacyjną wśród dzieci i młodzieży, zabezpieczają pomoc liturgiczną, wydawniczą czy stypendialną dla studentów. Pomóżmy tamtym ludziom, aby Bóg zamieszkał pośród nich, by Mu hojnie pozwolili wejść w ich codzienne życie. Amen.