Msza Św. 11.11.2012

O. Jacek Salij OP. XXXII Niedziela Zwykła.



Bracia i Siostry,

Ewangelia o ubogiej wdowie, która składa w ofierze swoje ostatnie dwa grosze, szczególnie trafnie oddaje istotę dzisiejszego święta, Narodowego Święta Niepodległości. Bo przecież święto to ma przypominać wszystkim Polakom – ale również tym mieszkańcom naszego kraju, którzy nie czują się Polakami – że do dobra Ojczyzny może przyczyniać się każdy, również ktoś taki, komu się wydaje, ze nic nie może i że właściwie nic od niego nie zależy.

Niezwykle poruszające jest to pouczenie Pana Jezusa, że choć wielu bogatych wrzucało wiele, to najwięcej wrzuciła ta uboga wdowa – mimo że, po ludzku biorąc, wrzuciła prawie nic – bo ona ofiarowała całe swoje serce. Przypatrzmy się zatem temu niewiele, jakim każdy z nas mógłby przyczynić się do dobra naszej ukochanej Ojczyzny. W ten sposób przygotujemy nasze serca do dziękczynienia Bogu za to, że wolno nam być Polakami. Bo dopiero ludzie myślący kategoriami dobra swojej Ojczyzny, dopiero ludzie pragnący realnie przyczyniać się do jej dobra, mogą prawdziwie dziękować Bogu za dar jej posiadania i za dar jej niepodległości.

Pytają nas niekiedy ludzie: Ojczyzna? A cóż to takiego? Otóż Ojczyzna jest to solidarność w doli i niedoli poprzez pokolenia. Jest to wspólnota nadziei, wspólnota kraju i języka, dziejów i kultury – wspólnota pokoleń, z których wyrośliśmy i których staliśmy się dziedzicami, pokoleń żyjących obecnie oraz tych pokoleń, które po nas nadejdą i będą z kolei naszymi duchowymi dziedzicami. Za tym słowem, za słowem „Ojczyzna” stoją podejmowane w ciągu pokoleń trudy i ofiary, klęski i zwycięstwa, radości i sukcesy, które dzisiaj stanowią o naszym zakorzenieniu i o naszej duchowej tożsamości.

Katechizm Kościoła Katolickiego bardzo trafnie zwraca uwagę na to, że Ojczyzna jest to wprawdzie szczególnie ważna, ale jedna z wielu form naszych międzyludzkich związków. Jej prawdziwe znaczenie zobaczymy dopiero pod tym warunkiem, że drugi człowiek, każdy drugi człowiek, będzie dla nas kimś więcej niż tylko jednostką, członkiem tej samej ludzkiej zbiorowości. Żeby zrozumieć, co to jest Ojczyzna, musimy uwierzyć, że każdy człowiek jest osobą, kimś niepowtarzalnym, kimś godnym szczególnego szacunku. Prawie mimowolnie przypomina się słynna wypowiedź Cypriana Norwida, że „szlachetny człowiek nie mógłby wyżyć dnia jednego w Ojczyźnie, której szczęście nie byłoby tylko procentem od szczęścia Ludzkości”

Ale przeczytajmy to bezpośrednio z Katechizmu: „W naszych braciach i siostrach widzimy dzieci naszych rodziców; w naszych kuzynach – potomków naszych przodków; w naszych współobywatelach synów naszej ojczyzny; w ochrzczonych – dzieci naszej matki, Kościoła; w każdej osobie ludzkiej – syna lub córkę Tego, który chce być nazywany naszym Ojcem. Dlatego więc nasze związki z bliźnim mają charakter osobowy. Bliźni jest nie tylko jednostką zbiorowości ludzkiej, ale jest kimś, kto – związany z nami pochodzeniem – zasługuje na szczególną uwagę i szacunek” (nr 2212).

Jak widzimy, realny walor patriotyczny ma już samo to, że ktoś stara się żyć sprawiedliwie, być życzliwy wobec sąsiadów, że staram się nie kłamać, bliźniego nie wykorzystywać ani nie oszukiwać, że nie jestem obojętny wobec cudzej biedy, że dochowuję wierności małżeńskiej. Bo jeżeli naprawdę, a nie tylko w naszych egocentrycznych przekonaniach, tacy jesteśmy, przyczyniamy się w ten sposób do pokoju społecznego i do wzrostu wzajemnej życzliwości. Nawet gdybyśmy nic więcej nie umieli albo nie potrafili, to przecież swoim uczciwym życiem wkładamy wdowi pieniążek dla dobra naszej Ojczyzny.

Ale miłość Ojczyzny wymaga od nas czegoś jeszcze. Najpierw każdy z nas powinien poczuć się zobowiązany do pielęgnowania w sobie świadomości, jak wiele ja osobiście mojej ukochanej Polsce zawdzięczam. Przypomnę publiczne wyznanie, jakie złożył na ten temat Jan Paweł II – mało je pamiętamy, bo wypowiedział je Papież podczas spotkania z rodakami w dalekiej Nigerii: „Czuję szczególny dług w stosunku do mojej Ojczyzny, a przez to samo w stosunku do wszystkich moich rodaków. Myślę, że ta Ojczyzna, jej dzieje, dzieje Kościoła, dzieje narodu, w jakiś wyjątkowy sposób przygotowały mnie do tego, ażeby być solidarnym z różnymi narodami świata. Nie na darmo Polacy w swoich dziejach szukali przymierzy, jednoczyli się ze swoimi sąsiadami najbliższymi, nie na darmo potem walczyli . To wszystko należy do dziedzictwa duchowego Papieża z Polski. I jest mi łatwo poprzez to właśnie dziedzictwo odnaleźć solidarność szczególną z tymi ludźmi, którzy cierpią, a także z tymi narodami, które cierpią, które w tej wielkiej rodzinie ludów są w jakikolwiek sposób dyskryminowane, upośledzone, pozbawione wolności, pozbawione narodowej suwerenności, pozbawione w życiu czy też w ustroju wewnętrznym wystarczającej sprawiedliwości społecznej, jest mi łatwo natychmiast być z nimi wszystkimi, dlatego, ponieważ nauczyłem się od maleńkości być z narodem, który miał niełatwe dzieje i ma także niełatwą współczesność”.

Tak by się chciało, żeby możliwie jak najwięcej Polaków myślało z podobną wdzięcznością o swoim zakorzenieniu w naszym narodowym dziedzictwie. I żeby możliwie jak najwięcej Polaków umiało równie pozytywnie czerpać z naszego narodowego dziedzictwa. Może wyraźniej zobaczylibyśmy wówczas, że nieraz miłość Ojczyzny jest trudna, ale zarazem może mniej balibyśmy się tego, że nieraz miłość Ojczyzny jest trudna.

Pozwolę sobie przypomnieć, że w dniu 11 listopada 1918 roku, kiedy po 123 latach niewoli została ogłoszona niepodległość Polski, nikt nam wolności nie przyniósł na tacy. Owszem, Polacy przyjęli ją jako wspaniały dar Bożej Opatrzności, ale zarazem musieliśmy ją sobie dopiero wypracować i wywalczyć. W tamtym dniu Wielkopolska oraz Śląsk były jeszcze w rękach niemieckich, granica wschodnia miała być jeszcze długo w najwyższym stopniu niepewna. Kraj, tak długo rządzony przez zaborców, był gospodarczo zacofany, a do tego zdewastowany wskutek wojny. Nasi pradziadowie, którzy wtedy tak entuzjastycznie cieszyli się z odzyskanej niepodległości, musieli jeszcze wiele wycierpieć i wiele się napracować na rzecz swojej ukochanej Polski. Niektórym z nich przyszło nawet życie oddać za Ojczyznę – w walkach o jej granice, a zwłaszcza podczas wojny z bolszewikami.

Tak się jakoś układają dzieje naszego narodu, że to nasze „wielkie, wspólne dziedzictwo, któremu na imię Polska”, od wielu pokoleń jest dziedzictwem trudnym. Jednak – jak to kiedyś przejmująco mówił Jan Paweł II na Jasnej Górze – „to, co kosztuje, właśnie stanowi wartość. Nie można zaś być prawdziwie wolnym bez rzetelnego i głębokiego stosunku do wartości. Nie pragnijmy takiej Polski, która by nas nic nie kosztowała. Natomiast czuwajmy przy wszystkim, co stanowi autentyczne dziedzictwo pokoleń, starając się wzbogacić to dziedzictwo. Naród zaś jest przede wszystkim bogaty ludźmi. Bogaty człowiekiem. Bogaty młodzieżą! Bogaty każdym, który czuwa w imię prawdy, ona bowiem nadaje kształt miłości”.

Zauważmy, z jaką delikatnością zwracał uwagę nasz wielki Rodak na wielki problem demograficzny, jaki w ostatnich czasach stanął przed naszym narodem. Jan Paweł II tylko dyskretnie przypominał: „Naród jest przede wszystkim bogaty ludźmi. Bogaty człowiekiem. Bogaty młodzieżą!”

Bracia i Siostry!

W dzisiejszym kazaniu przemawiał do Was przede wszystkim błogosławiony Jan Paweł II. Był on dla nas nie tylko wielkim nauczycielem wiary, ale również wielkim nauczycielem miłości Ojczyzny. Na zakończenie pozwolę sobie jeszcze przypomnieć fragment jego pamiętnego przemówienia na Westerplatte. Wzywał on nas wówczas do obrony Ojczyzny wszędzie tam, gdzie dzisiaj jest ona szczególnie zagrożona. Dzisiaj szczególnym zagrożeniem naszej Ojczyzny – mówił wtedy Jan Paweł II – „jest klimat relatywizmu. Zagrożeniem jest rozchwianie zasad i prawd, na których buduje się godność i rozwój człowieka. Zagrożeniem jest sączenie opinii i poglądów, które temu rozchwianiu służą”.

„Każdy z was – kontynuował Papież Polak swoje pouczenie – znajduje w życiu jakieś swoje Westerplatte. Jakiś wymiar zadań, które musi podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można zdezerterować. Wreszcie - jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba i , tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić - dla siebie i dla innych”.

Niech właśnie to będzie przedmiotem naszych pragnień i naszych modlitw dzisiaj, w Narodowe Święto Niepodległości – żebyśmy starali się i umieli kochać Ojczyznę dla siebie i dla innych. Żebyśmy umieli tak kochać naszą Ojczyznę, aby samemu Bogu to się podobało. Amen.