Msza Św. 8 października 2006




Ks. Krzysztof Pawlina

 

Magnificencje,

Wysoki Senacie,

Bracia i Siostry,

Drodzy Radiosłuchacze

 

Gaude Mater Polonia - uroczyste dźwięki hymnu rozbrzmiewają w tych dniach w tak wielu polskich uczelniach. Rozpoczyna się nowy rok akademicki. Kilkaset tysięcy młodych ludzi zabiera się do intensywnej pracy. Chcą się kształcić, stając się coraz mądrzejsi, mają wyrosnąć na prawdziwych fachowców w swoich dziedzinach.

Tymczasem Pan Jezus mówi - kto nie przyjmie Królestwa Bożego jak dziecko, ten nie wejdzie do niego.

Czy to ważne? Tak, bardzo ważne.

A my? A my wolimy budować królestwo ziemskie. Zapominamy o wieczności. Wszystkim nam się spieszy.

Zabiegany świat i człowiek myślący wyłącznie o swoim ''teraz''. Ale to przysłania horyzont. Tadeusz Różewicz powie w jednym ze swoich wierszy ''Czasem życie zasłania, to co jest większe od życia''.

A ksiądz Jan Pasierb dopowie swoim wierszem, że ''życie trzeba robić z twardszego od siebie tworzywa''.

A my zatroskani o ''teraz''. Rosnące ciało, więdnąca dusza. Chcemy zatrzymać to owo ''teraz'' jak najdłużej. Budujemy sobie wieczność na ziemi. Wierzymy, że zawsze będziemy jak teraz piękni i młodzi, silni i panujący. A jeśli pojawiają się jakieś kłopoty to ruszamy po pomoce by owo ''teraz'' naszego życia ratować. Odnowa biologiczna, albo psychoterapeuta. Dla mniej ambitnych ekstaza na dyskotece albo piwo w pubach.

A dla inteligencji eksperymenty z formą, albo kolejny Kod Leonarda - stawiający na głowie, to co stało na nogach. W ostateczności nowy film, albo nowa żona. Czasem życie zasłania to, co jest większe od życia. Więc żyjmy na ziemi, oddechem wieczności.

Dziś rozpoczyna uroczyście nowy rok akademicki Akademia Muzyczna im.

Fryderyka Chopina w Warszawie. Patrzymy na was z nadzieją. Tyle wieków muzyka byładla ludzi oddechem wieczności. Nie tylko podnosiła na duchu, ale i samego ducha podnosiła by człowiek nie zgubił w swoim życiu tego, co większe od życia. W ten sposób muzyka stawała obok modlitwy i poezji, by pomagać ludziom wydobywać z własnego serca to, co najlepsze, aby oddychać wiecznością. Artyści byli jak prorocy - mówili to, czego inni nie byli w stanie powiedzieć. Muzyka była jak matka, która przypomina rzeczy ważne.

A przecież nie kto inny tylko Rigoletto Verdiego śpiewa w arii ''Nie ma usprawiedliwienia dla rodziców jeśli nie będą bronić swoich dzieci przed hańbą''. Popatrzmy - to przecież nie jest katechizm, nie jest to również zalecenie

ministerstwa - to opera - upomina i uczy. Opery, filharmonie, to świątynie ducha. Jak Kościoły, w których człowiek wznosi się ponad samego siebie.

Dzisiaj różnie z tym bywa. Muzyka często nie podnosi, ale zagłusza - hałas - kontra hałas. Zagłuszyć odgłosy cywilizacji, zagłuszyć rozmowę przy sąsiednim stoliku w pubie. Zagłuszyć własne sumienie. Ludzie obrażający swoje człowieczeństwo wołają - dajcie nam muzykę na naszą miarę. I produkuje się taką muzykę. Muzyka, która zamiast podnosić człowieka upokarza i rani ducha. Jest coraz więcej środków przekazu, a coraz mniej do przekazania.

''Kto nie przyjmuje Królestwa Bożego ten nie wejdzie do Niego''

Chcemy wchodzić od tego Królestwa. I chcemy innym pomagać, by oni także nie

zgubili drogi. Każdy pomaga jak umie. Wy macie służyć swoim artyzmem. A czym jest prawdziwy artyzm? To jest dar zapisania momentu olśnienia, momentu intensywnej duchowości. To dlatego tworzenie nazywa się świętem. Świętem jest też obcowanie z Bożym Królestwem. Świętem jest też zachwycać ludzi i przeprowadzać ich od szarości do zdumienia, z ziemi, ku Niebu. I to jest wasze powołanie.

Być artystą, człowiekiem tworzenia - to dla wielu zawód. Powiecie to trochę za mało. Pewnie, że za mało.

Być artystą - to powołanie. Powołanie aby dzielić się pięknem i budzić piękno w innych. Być powołanym do troski o piękno w człowieku. Najpiękniejsze, co mogło was spotkać. Być zaproszonym do udziału w dziele samego Boga. Dla człowieka Bóg stworzył świat. Dla człowieka, aby go zbawić, Bóg dał swojego Syna, Jezusa Chrystusa. Tego samego człowieka szuka Pan, aby go zachwycić pięknem i w ten sposób odnowić. Widzicie po co Bogu jesteście potrzebni.

Być artystą. A wy mówicie - "zdmuchnięty płomień", "zerwana srebrna nić", "rozbity dzban".

Jak być człowiekiem piękna, kiedy szarość w oczach, pustka w duszy i w sercu też

nic nie gra… Jak odzyskać zdumienie, które jest początkiem nowego? Przed kilku laty po otrzymaniu nagrody Nike za napisanie książki "Widnokrąg" Wiesław Myśliwski zapytany, skąd zaczerpnął ideę do napisania tej książki powiedział: Widnokrąg - to ja najpierw widziałem, a dopiero później napisałem książkę. Mieszkaliśmy u podnóża Sandomierza. Jako mały chłopiec, wspinałem się do miasta jak po schodach, idąc do szkoły. Wchodząc na wzgórze, oglądałem się za siebie i widziałem widnokrąg. Pamiętam szeroko rozciągającą się równinę aż do Wisły i za nią, i to zachwycające piękno widnokręgu. To był inny świat niż ten u podnóża miasta na Rybitwach. Zapadło to we mnie. Piękno we mnie zapadło. Co dzień wspinałem się po schodach - do góry. Tam gdzie piękno się ogląda. Iść do góry, aby oglądać świat nieznany. Dlaczego chodzicie po dolinach - a potem dziwicie się, że szarość, zajęła miejsce zachwytu. Dlaczego przemykacie się od zysku do kariery, a potem ze zdziwieniem odkrywacie, że to co tworzycie nie pachnie świeżością, a wyuczone nuty zaczynają się stawać jako "cymbał brzmiący". Piękno przekazują tylko ci, którzy je mają. Człowiek o szlachetnie ukształtowanej osobowości, noszący w sobie coś z rzeczywistości nieba jest arcydziełem, które zachwyca nas, skromnych ludzi, przykutych do widnokręgów ziemskich. Zachwyca, olśniewa, oczarowuje człowiek, który artyzmem dojrzałości potrafił w sobie powiązać to, co ludzkie z Bożą obecnością w sobie. Jak wiele współczesny człowiek jest w stanie zapłacić za piękno. Choćby na godzinę, choćby na jeden wieczór. Tymczasem piękno rodzi się od środka. Jeśli się tego nie ma, to nie da się tego kupić. A jeśli się to ma, to nie sposób tego ukryć... Piękni Nieskończonym.

Przez wybór rodzimy się od wewnątrz. Nie rodzimy się naraz - powie Karol Wojtyła - lecz jakby cząstka po cząstce. Nie tyle się wówczas rodzimy, ale stajemy. To od nas zależy. Iść do góry, aby oglądać świat nieznany. Później schodzić na doliny i z szarości do zdumienia ludzi podprowadzać.

W jednej z dzielnic Warszawy pomiędzy blokami urządzono małe boisko. Zazwyczaj chłopcy grali tam w piłkę. Pewnego dnia w przechodzącą środkiem placyku staruszkę trafiła piłka. Nie odbiła się jednak od jej nóg. Bo też to nie była zwykła piłka. Była to kulka ugnieciona z bochenka chleba. Chłopcy! Co wy robicie? - powiedziała starsza kobieta. Przecież to chleb. Tak, proszę pani, ale on nie był nikomu potrzebny. Znaleźliśmy go w śmietniku. Proszę księdza - skarży się ta starsza pani. - Czy ci chłopcy uklękną z szacunkiem kiedyś przed Najświętszym Sakramentem - kawałkiem chleba, jeżeli oni dziś kopią chleb i mówią, że jest nikomu nie potrzebny?

Chleb nikomu nie potrzebny, a tylu ludzi na świecie codziennie umiera z głodu. Chrystus nikomu nie potrzebny, a tak wielu skarży się, że ich życie przestało mieć sens. Czy nie zaczęliśmy Bożych spraw traktować podobnie jak ci chłopcy potraktowali chleb?

Coraz częściej szarga się świętość. Słowa Biblii wykorzystuje się w kabaretach. Motywy religijne uatrakcyjniają reklamy. A czcigodny Chorał Gregoriański służy jako tło do banalnych, prymitywnych tekstów.

Czy ludzie naszych czasów nie stracą wrażliwości na Boże sprawy?

Czy słowa modlitwy będą jeszcze pomagały nam spotkać się z Bogiem?

Czy wyśmiany Bóg będzie jeszcze dla kogoś zdumieniem?

Nie tak miało być - z góry na dół, z zachwytu do szarości - lecz odwrotnie: z szarości do zachwytu, bo zdumienie jest początkiem nowego. I to jest wasze powołanie. Przeprowadzać ludzi od szarości do zdumienia. Powiecie - życie pędzi, trzeba się utrzymać na rynku, konkurencja nie pozwala spokojnie spać. Nie wystarczy być dziś dobry. To prawda. Aby jednak piękno przekazywać trzeba być wszczepionym w inny wymiar. Jest jeszcze cisza od muzyki większa. A w niej Bóg - milczeniem całuje człowieka. Tak się rodzą słudzy piękna. I to oni mogą człowieka od szarości do zdumienia przeprowadzić. A zdumienie jest początkiem nowego.