Msza Św. 29.12.2013

Ks. Z. Robert Berdychowski CM. Niedziela Świętej Rodziny.



Trwająca oktawa świąt Bożego Narodzenia zachęca nas, aby jak najcieplej myśleć o sobie, jako o jednej wielkiej rodzinie Bożej i z jeszcze większą śmiałością mówić: siostro, bracie, skoro sam Bóg zechciał stać się człowiekiem. A zatem…

Drodzy w Chrystusie Siostry i Bracia,                                                

Dzisiejsza niedziela – święto Świętej Rodziny wydaje się być jak najbardziej stosowną  okazją do wypowiedzenia trzech słów: gratulacji, podziękowania i  zatroskania, oczywiście z myślą o naszych rodzinach.

Po pierwsze gratulacje, słowa najwyższego uznania możemy i powinniśmy skierować dziś do tych małżonków i rodziców, którym udało się zrealizować ideał biblijny, wychować dzieci tak, jak o tym mówi autor księgi Syracydesa: do szacunku , czci i posłuszeństwa. „Kto szanuje ojca, zyskuje odpuszczenie grzechów, a kto szanuje matkę, jakby skarby gromadził”. Owszem, ci właśnie zgromadzili nieporównywalne z niczym skarby dla siebie i dla dzieci, będą mieć z nich radość i pociechę do końca swoich dni, a ponadto wyposażyli je w bezcenną wartość – umiejętność życia. W nagrodę za cześć i szacunek wobec rodziców dzieci otrzymały obietnicę długiego życia. Oby i one potrafiły ten skarb przekazać następnym pokoleniom.

Po drugie, mamy okazję, aby właśnie dzisiaj wyrazić wdzięczność wszystkim wspólnotom, stowarzyszeniom, ruchom i duszpasterstwom, szczerze i mocno zaangażowanym w pomoc małżeństwom i rodzinom. Wymieńmy z nazwy choćby kilka z nich. 29 grudnia jest świętem patronalnym Ruchu Apostolskiego Rodzina Rodzin, założonego w 1952 r. przez kardynała Stefana Wyszyńskiego, Prymasa Polski, Marię Okońską oraz  Maria Wantowską. Po tylu latach zaskakująco aktualnie brzmi jego cel, sformułowany przez Prymasa Tysiąclecia: „Wychowanie rodzin chrześcijańskich do wiernej miłości małżeńskiej, do ofiarnego rodzicielstwa, do wzajemnej pomocy między rodzinami." Szczegółowe założenia pracy Rodziny Rodzin mówią o trosce o uświęcenie własnej rodziny, o staniu na straży każdego rodzącego się życia, o otaczaniu pomocą duchową i materialną rodzin wielodzietnych, o duszpasterskiej trosce o całe rodziny wielopokoleniowe, o  zachowywaniu polskich zwyczajów i tradycji rodzinnych, o ratowaniu rodzin zagrożonych rozbiciem i wszelką patologią, o budzeniu powołań kapłańskich, zakonnych, apostolskich, o wychowywaniu w duchu odpowiedzialności za Kościół, Ojczyznę, rodzinę i drugiego człowieka.

Domowy Kościół - ruch inspirowany duchowością sługi Bożego ks. Franciszka Blachnickiego. Od 40 lat  pomaga małżonkom sakramentalnym czerpać z łaski i mocy sakramentu małżeństwa, uczy jak żyć tym sakramentem i celebrować go przez całe życie. Duchowość proponowana w ramach tej wspólnoty jest realizowana bardzo zwyczajnie przez codzienną modlitwę osobistą połączoną z lekturą Pisma Świętego, modlitwę małżeńską i rodzinną jako wspólne stawanie przed Bogiem. Dalej poprzez  dialog małżeński i regułę życia, czyli systematyczną pracę nad sobą. Spotkania w gronie kilku małżeństw wraz z kapłanem pomagają lepiej rozumieć siebie i siebie nawzajem, stają się inspiracją do nowych działań. W naturalny sposób rodzice stają się dla swoich dzieci niezastąpionymi świadkami wiary, którą o wiele łatwiej przyjdzie im potwierdzić w dorosłym życiu.

Spotkania Małżeńskie - popularnie zwane Dialogami Małżeńskimi, zainicjowane przez państwa Irenę i Jerzego Grzybowskich, stały się odpowiedzią na nowe wyzwania. Skuteczną pomocą okazuje się złota zasada, która mówi, że aby naprawdę SPOTKAĆ SIĘ ze sobą i z Bogiem, trzeba bardziej słuchać niż mówić, bardziej dzielić się niż dyskutować, bardziej rozumieć niż oceniać, a nade wszystko - przebaczać. O sile oddziaływania Spotkań Małżeńskich najwięcej mówią anonimowe świadectwa uczestników tych rekolekcji. Oto kilka z nich:

„Marzyłam o takich rekolekcjach od wielu lat, wyjeżdżam przepełniona optymizmem i radością, że nasza miłość małżeńska jest jeszcze coś warta.

Z tego spotkania wywozimy wiele cennych wskazówek jak radzić sobie w trudnych sytuacjach, jak ukierunkować nasze małżeństwo na Boga.

Bardzo dużo ze sobą rozmawiamy nawet zarywając noce, a jednak okazało się, że kilka ważnych tematów nam uciekło, forma tych rekolekcji pozwoliła mi odkryć coś nowego w nas samych i zmienić tak, aby nasze małżeństwo było jeszcze lepsze.

Od początku naszego małżeństwa goniliśmy za karierą. Dziś widzę, że pogubiliśmy się całkowicie. Straciliśmy te lata bezpowrotnie. Wyjeżdżając stąd zostawiamy za sobą przeszłość.

Jechałam tu z mieszanymi uczuciami. Z nadzieją, że jednak coś może się w nas zmienić. Teraz już wiem, że muszę zmienić coś w sobie, zacząć bardziej słuchać.

Wyjeżdżam z innym spojrzeniem na siebie, na żonę, na innych ludzi. Widzę, że można zawsze zacząć od nowa. Małymi krokami. Nigdy nie mieliśmy tyle czasu dla siebie, co tutaj. Zaprzyjaźniliśmy się ze sobą.

Bałem się rozmodlonych ludzi, a spotkałem radosnych kapłanów i normalne małżeństwa. Nauczyłem się chcieć rozwiązywać problemy. Trzeba włożyć wysiłek w to, by ,,wodę przemienić w wino”. Będę się starał na dobrym fundamencie postawić dobry dom.

Słuchając prowadzących, miałem wrażenie, jakby mówili o moim życiu. Uświadomiliśmy sobie, że mamy podobne, a nawet te same problemy i możemy dążyć do tego, aby je rozwiązać.  Czuję się kochana, zrozumiana i jest we mnie mniej lęku, poczucia samotności.

Przekonaliśmy się oboje, że możemy ze sobą rozmawiać bez ranienia się o sprawach trudnych i bolesnych.  Może teraz będziemy rozmawiać bardziej po ludzku…Zobaczyłam Kościół dobry, ciepły, troszczący się o ludzi”.

Jak miło nam kapłanom usłyszeć czasem takie słowa… Jak bardzo chcielibyśmy życzyć wszystkim, aby taki Kościół spotykali na swojej drodze i aby taki Kościół: dobry, ciepły, troszczący się o ludzi, współtworzyli w swoich środowiskach, w swoich parafiach. Byłoby jeszcze piękniej, gdyby o takim obrazie Kościoła mogli zaświadczyć ludzie innych wyznań, także niewierzący. Nie dziwmy się jednak, że ów obraz na co dzień wygląda trochę, a czasem nawet wiele gorzej. Dlaczego? Prawdziwą ceną tego pięknego, właściwego obrazu jest osobiste przyjęcie i praktyczne wprowadzenie w życie zaleceń św. Pawła: postawy serdecznego miłosierdzia, szczególnie wobec najbliższych, wczucia się w ich potrzeby, oczekiwania. To dobroć na co dzień, cichość, wyrozumiałość, gotowość do przebaczania z serca i to wiele razy. Wreszcie pokora. Mistrz życia duchowego Tomasz a Kempis podpowiada: „ Nie sądź, żeś cokolwiek postąpił w dobrym, jeżeli się nie uważasz za niższego od wszystkich”. Bóg pysznym się sprzeciwia, a pokornym daje łaskę. Kiedy człowiek upokarza się, łatwo drugich przejednywa, a zagniewanych prędko rozbraja. Bóg pokornego broni i wyzwala, pokornego miłuje i pociesza, ku pokornemu się skłania, pokornego obdarza wielką łaską”. Dzięki pokorze człowiek staje autentycznym świadkiem tej miłości, która jest więzią doskonałości.

I wreszcie zatroskanie. Wróćmy na chwilę do dzisiejszej Ewangelii. Józef i Maryja dopiero co zaczęli wspólną drogę, a już stają się emigrantami. Świętość tej rodziny, to przede wszystkim obecność Jezusa!!! Jego bezpieczeństwo jest w tej chwili najważniejsza. Dlatego Józef bez wahania wstał, wziął w nocy Dziecię i Jego Matkę i udał się do Egiptu. W tej i wszystkich innych sytuacjach, opisanych przez Ewangelistów, posłuszeństwo WOLI BOŻEJ stało się sprawdzianem świętości osobistej Maryi i Józefa. Możemy się domyślać, jak dobrze rozumieją i boleśnie odczuwają tę dzisiejszą ewangelię młodzi, przeżywający podobne doświadczenia. Ze współczuciem słuchamy i oglądamy wiadomości o dramatycznych losach uchodźców z krajów, gdzie toczą się walki. Z oczywistych względów myślimy jednak o naszej polskiej, młodej emigracji w Europie i daleko w świecie. W obliczu całej fali kryzysów powraca często w dyskusjach, debatach telewizyjnych, sprawa kondycji naszych rodzin. Słuchając ich można odnieść wrażenie jakby wszystko sprzysięgło się dziś przeciwko rodzinie: nowoczesny, wygodny styl życia, związki partnerskie, kryzys ekonomiczny, niepewność jutra. I jakby tego było mało - nowa, obca ideologia, promująca zasady całkowicie sprzeczne z integralnym pojmowaniem natury człowieka. Wyrazem zaniepokojenia i przede wszystkim zatroskania o dobro polskich rodzin jest List Pasterski Episkopatu Polski odczytywany dziś w kościołach całej Polski. Księża Biskupi  zwracają się w nim z gorącym apelem do rodzin chrześcijańskich, do wspomnianych już przedstawicieli ruchów religijnych i stowarzyszeń kościelnych oraz wszystkich ludzi dobrej woli, aby odważnie podejmowali działania, które będą służyć upowszechnianiu prawdy o małżeństwie i rodzinie. Bardziej niż kiedykolwiek potrzebna jest dzisiaj mobilizacja środowisk wychowawczych i  zaangażowanie ich w promowanie pełnej wizji człowieka, otwartej na wartości duchowe i religijne. A na początek jakże ważne, aby te wszystkie bolące sprawy, w imię głębokiej troski, otoczyć balsamem serdecznej modlitwy.

Jednym z sekretów duchowości Ojca Świętego Franciszka  jest szczególne nabożeństwo do Matki Bożej Rozwiązującej Węzły. Ten barokowy obraz odkrył w kościele św. Piotra podczas jednej z wizyt w Augsburgu w latach siedemdziesiątych, kiedy pełnił funkcję prowincjała Jezuitów w Argentynie. Zachwycił go do tego stopnia, że po kilku latach wrócił tam, aby zabrać do Argentyny zamówioną kopię. Przedstawia Maryję z głową w kręgu gwiazd, stojącą na półksiężycu, w otoczeniu aniołów. Nad Nią unosi się gołębica, symbol Ducha Świętego, a pod stopami ma węża, któremu zgniata głowę. Maryja rozwiązuje węzły na wstążce, którą podają jej anioły. Jeden podaje Maryi wstążkę z supełkami – sprawami do rozwiązania za Jej wstawiennictwem. Wstążka trzymana i rozwiązywana dłońmi Matki Bożej dotyka Dzieciątka w Jej łonie. Z drugiej strony anioł odbiera z rąk Maryi wyprostowaną wstążkę z rozwiązanymi przez Nią, dzięki łasce i miłosierdziu Bożemu, supłami – problemami. Od 1996 roku kopia obraz znajduje się w w parafii św. Józefa Cieśli w Buenos Aires – jest to dziś sanktuarium Matki Bożej znane, dzięki staraniom Ojca Bergoglio, nie tylko w Argentynie, ale w Brazylii, Meksyku, Peru i Stanach Zjednoczonych. Ósmego dnia każdego miesiąca przybywają do niego tysiące pielgrzymów, aby wypraszać szczególne łaski. Fundatorem obrazu jest ks. Hieronim Ambroży Langenmantel, a historia jego  powstania wiąże się z wydarzeniem rodzinnym. Stanowi wotum wdzięczności za ocalenie małżeństwa dziadka, które stało na skraju rozpadu, a dzięki szczególnej modlitwie do Matki Bożej zostało ocalone. Nowenna do Matki Bożej rozwiązującej węzły stanowi jedną z dyskretnych podpowiedzi Papieża gdzie i w jaki sposób szukać pomocy w tak wielu trudnych, zawikłanych sprawach: małżeńskich kryzysów, rodzinnych problemów wychowawczych, osobistych porażek, uzależnień. Uczy jeszcze dojrzalej odmawiać modlitwę różańcową, po którą tak wielu z nas sięga każdego dnia, z jeszcze większym skupieniem robić znak Krzyża – z głęboką świadomością, że w nim jest nasze zbawienie, a zaraz po nim wzbudzać akt szczerego żalu, pojednania z Bogiem i ludźmi, to bardzo ważne, i dopiero z takim usposobieniem, bez złości, uraz i niechęci, rozpoczynać rozważanie poszczególnych tajemnic. Przeplatają je piękne modlitwy na każdy z dziewięciu dni, a kończy śmiałe, pełne ufności zawierzenie Maryi całego życia. Możemy je zadedykować wszystkim, którzy,  zamiast narzekać, poddawać się beznadziei, mają odwagę walczyć o swoje małżeństwo, rodzinę, o swoją miłość:

„Maryjo, Matko, której Bóg powierzył rozwiązywanie zawiłości serc Jego dzieci, w Twoje ręce składam wstęgę mego życia. Nikt, nawet zły, nie może pozbawić Cię możliwości udzielenia mi miłosiernej pomocy. Nie ma takich węzłów, których Ty nie mogłabyś rozwiązać. Matko Wszechmocna, proszę, weź dzisiaj te zawiłość mojego życia i dla chwały Boga, dzięki Twojej łasce oraz mocy wstawiennictwa u Twojego Syna Jezusa, mojego Wyzwoliciela, rozwiąż ją i rozwiąż na zawsze”.

Amen