46-ciu "Białych" oraz kilka tysięcy Pielgrzymów w innych "kolorach", staje radośnie na starcie jednej z najwspanialszych życiowych podróży. Niektórzy po raz pierwszy, jeszcze niepewni, pełni ciekawości, może trochę obaw, czy aby się uda, czy wytrzyma ciało, czy uda się wygrywanie ze zmęczeniem, sennością, brakiem karności... z ostrożną nadzieją, że nie będą w tych zmaganiach sami. I nie będą! Jak zawsze będą mogli liczyć na wsparcie Braci i Sióstr bardziej doświadczonych, którzy będą pielgrzymować, drugi, trzeci, dziesiąty, osiemnasty raz, a może i jeszcze twardsi zawodnicy stają na tym szlaku. Ale nie ważne, który raz idziesz, nie najważniejsze też czy dojdziesz do samego końca, bo w tej przedziwnej wędrówca, meta nie jest jakimś geograficznym miejscem. Jasna Góra to tylko punkt na mapie, który ułatwia zorientowanie się w drodze. Wizerunek Matki Boskiej, do którego zdążamy się pokłonić, to tylko drogowskaz, który kieruje nas na dalszą część trasy. Niektórzy z nas będą tym razem pielgrzymować tylko duchowo, codziennie łącząc się troskliwymi myślami, wstawienniczymi modlitwami, własnymi drobnymi ofiarami, i wyrzeczeniami w intencjach tych dzielnych - którzy pójdą duszą i ciałem, niosąc w sercach swoje i swoich bliskich intencje. Jedni o coś proszą, inni za coś dziękują, jeszcze inni po prostu wysławiają Boga w pieśni swego znoju, w cichej modlitwie swych stóp.
Spoglądam na zegarek, jest 5:29, za moment rozpocznie się Msza Święta w kościele Św. Anny, koncelebrowana przez arcybiskupa kard. Kazimierza Nycza, inaugurująca XXXIII Warszawską Akademicką Pielgrzymkę Metropolitarną.
Po Mszy pielgrzymi zbiorą się na placy Zamkowym, przy znaczkach swoich grup, i około 7:10 kolejne grupy zaczną ruszać. Jak zawsze wszyscy pragniemy dla pielgrzymów idealnej pogody, bez deszczu, ale i bez spiekoty, zwłaszcza takiej jak w ostatnim tygodniu doświadczaliśmy, ale rzadko każdy dzień pielgrzymki jest taki wymarzony. Myślę że Pan Bóg ani nie stara się interweniować w pogodę by ułatwiać, ani tym bardziej by robić wyzwanie większym. Pogoda jak wiele w naszej codzienności, jest tylko jedną ze zmiennych, która wpływa i na naszą pracę, i naukę, i domowe obowiązki, i na czas wolny. Czasem nam coś ułatwia, innym razem utrudnia. Pielgrzymka to szczególny czas ale w tej samej zastanej rzeczywistości. Nie trzeba szukać cudów na niebie, chmura która zasłoni niemiłosiernie palące słońce, pozostanie tylko chmurą, ale prawdziwym cudem, którego niejeden pielgrzym w ciągu najbliższych dzięsięciu dni doświadczy są ludzie, któzy podźwigną go kiedy nie będzie miał siły iść, którzy zatroszczą się o jego stopy pełne pęcherzy lub otarć, którzy osłonią własnym cieniem od słońca, któzy podzielą się chlebem powszednim, pożyczą, przypomną, uśmiechną się, będą. Nie traćmy więc czasu na modlitwy o dobrą aurę, módlmy się o pogodę ducha, o wytrwałość, i - nawiąując do wczorajszego kazania wygłoszonego przez księdza przewodnika jednej z grup, podczas Mszy wieczornej w kościele Św. Anny - módlmy się o dostrzeganie przez naszych drogich pielgrzymów - drugiego człowieka. I tego, który potrzebuje pomocy, i tego, który pomocną dłoń wyciąga.
Komu w drogę, temu Bóg!
br. Wilk (z wirtualnego sztabu Grupy Białej;)